Takie kino drogi to ja lubię! Warto iść na Suzume do kina
Nieczęsto można w kinie obejrzeć japońską animację. Widać o Suzume zrobiło się na tyle głośno, że ktoś postanowił puścić ten film nawet w mniejszych kinach. Była to dla mnie świetna okazja, by obejrzeć w końcu jakieś anime na wielkim ekranie. Nie żałuję!
Korzystając z okazji, że film był wyświetlany w naszym lokalnym kinie, zaproponowałem młodemu wyjście do kina na Suzume. Nie trzeba było go specjalnie szybko przekonywać, bo sam czyta mangi i ogląda anime. Zrobiliśmy więc sobie męski wypad na „chińskie bajki” i było super!
Jest dziwnie i fajnie
Nie ma sensu opowiadać fabuły, bo nie jest ona ani jakoś specjalnie trudna do zrozumienia, nie jest wielowątkowa i nie jest skomplikowana. Jak na japoński standard. Ot dziewczynka przypadkiem coś robi, później spotyka mężczyznę, który zamienia się w krzesło, a następnie po wielu przygodach ratuje Japonię przed kataklizmem.
W międzyczasie odkrywa w sobie wiele uczuć, spotyka ludzi i dzieli się emocjami. Dodajmy do tego trochę retrospekcji, wiele metaforycznych detali i kilka azjatyckich klisz. Mamy to! To Suzume. Powiedzmy sobie szczerze: japoński standard w anime.
Z drugiej strony. Całość historii jest prowadzona jak po sznurku, w dobrym tego sformułowania znaczeniu. Bohaterów poznajemy stopniowo, ciesząc się ich skrywaną historią i doceniając to, co przeżyli. Tempo jest niesamowicie wyważone, akcja przeplata się z rozmowami, długimi ujęciami pejzaży współczesnej Japonii i świetnymi animacjami.
Świetny motyw drogi
Główną bohaterką jest tytułowa Suzume mieszkająca na Kiusiu. I powiedzieć, że się ją lubi od pierwszych chwil to nic. Drobna i wrażliwa dziewczyna szybko się wplątuje w tajemniczą przygodę, która zamienia się w podróż po całej Japonii.
W trakcie podróży nie tylko odwiedza znane miejsca takie jak Kobe czy Tokio, ale ekscytuje się tą podróżą nie mniej niż widz śledzący jej losy. Dla siedemnastolatki taka wyprawa do centrum swojego kraju musi być niesamowitym przeżyciem nawet i bez tajemniczej intrygi. Suzume ekscytuje się bliskością góry Fudżi, czy jest przytłoczona dworcem w centrum Tokio. Niesamowicie uroczo to zagrane.
Przyjemnie się patrzy na jej podróż, która czerpie najlepsze elementy z filmów drogi, ale podane w młodzieżowy i familijny sposób. Fani japońskiej kultury też nie będą zawiedzeni, ponieważ jej podróż to nie tylko możliwość obejrzenia ciekawych miejsc, ale również obserwacja specyficznego japońskiego społeczeństwa.
Audiowizualna uczta
Nowe dzieło Makoto Shinkai’a to prawdziwa wizualna perła. Niemal każde ujęcie pieści oko widza, jeżeli nie dopracowaniem, to ruchem kamery. Niesamowicie wypadają zwłaszcza pejzaże ukazujące piękno Japonii. Niezależnie czy panoramy ukazują długie postrzępione wybrzeża, czy obszar metropolitalny Tokio, za każdym razem wyciskane są z tych ujęć ostatnie soki.
Gdybym miał się czegoś czepiać, to nieco gorzej wypadają ujęcia dynamiczne ukazywane w czasie, gdy bohaterowie poruszają się autem, a piękną paralaksę zastępują efekty imitujące dynamikę 3D. One nieco odstawały. Zresztą, jak to wygląda, wystarczy obejrzeć powyższy zwiastun.
Jeszcze lepiej wypada moim zdaniem dźwięk. Wszyscy zagrali doskonale, że od pierwszych wypowiedzianych słów, czuć ich charakter i jakąś taką prawdę. Natomiast muzyczne kompozycje to już najwyższa możliwa półka.
Skutecznie podbijają, co mają podbić, kruszą emocje tam, gdzie powinny i nagradzają zmysły słuchacza wtedy, kiedy trzeba. Główny motyw muzyczny wpada w ucho już w momencie, gdy ogląda się zaledwie zwiastun i słucha głównego motywu – Suzume no Tojimari. Audiofile powinni być zadowoleni.
Suzume – jest dobrze
Suzume to film, dla którego warto iść do kina, zwłaszcza że na wielkim ekranie ostatnio brakuje takich kompozycji, które kończą się i zamykają klamrą w perspektywie jednej części. A tutaj się to udaje. Poznajemy bohaterów, zaczynamy ich lubić i historia się kończy. Nie musimy czekać na sequel czy prequel.
Jest to uniwersalna opowieść dla szerokiego grona widzów, którzy mogą cieszyć się historią tu i teraz. Film Makoto Shinkai’a to też niezły pretekst, by przekonać część osób, dla których anime to nadal jedynie Czarodziejka z Księżyca i Dragon Ball, że to całkiem sprawne medium do opowiadania fajnych, zwartych historii.
A jeżeli już macie okazję iść z nastolatkiem/nastolatką, która jest waszym dzieckiem to już zupełnie fajnie. Bo na taki film można spokojnie wybrać się w każdym wieku i zacieśnić więzy. Zapytajcie po seansie dziecko, co mu się najbardziej podobało. To będą dziesiątki minut spędzonych na fajnej rozmowie. Gwarantuję!
Tytuł: Suzume
Reżyseria i scenariusz: Makoto Shinkai
Premiera: 21 kwietnia 2023
Długość: 122 min.
Jeżeli podobają ci się treści, które tworzę, to zapraszam to postawienia mi symbolicznej kawusi 🙂
2 komentarze
Animeholik
Byłem na tym filmie przed dwoma tygodniami. Tylko utwierdził mnie w tym, że filmy Shinkaia są stworzone do oglądania na dużym ekranie. Dobrze, że w ostatnich latach sporo się u nas zmieniło i anime coraz częściej gości w kinach. Dzięki temu mamy więcej okazji do takich rodzinnych wypadów 😉
Bartek
To prawda! Na wielkim ekranie te wszystkie ponoramy i ferie barw wyglądają niesamowicie! Trochę jak obrazy Rothko – robią wrażenie swoją skalą jak się je ogląda w normalnej wielkości. No i przyznam, że byłem mocno zaskoczony, że Suzume puścili w naprawdę małym kameralnym kinie. Co prawda raz:D Ale to już naprawdę nieźle!