6 powodów dla których warto obejrzeć nowe Kacze Opowieści
Nie będę udawał. Uniwersum Kaczora Donalda uważam w obecnych czasach za mocno niewykorzystane. Na szczęście Disney spróbował markę „kaczek” podnieść z martwych. Na początek poszły Kacze Opowieści czyli Duck Tales.
Fanem Kaczora Donalda (a najbardziej postaci Sknerusa Mckwacza) jestem od dziecka, kiedy to mama oraz dziadkowie co tydzień sprawiali mi komiksy z tej serii. Później przeskoczyłem na wydawane raz w miesiącu Giganty. Skończyło się to na uwielbieniu dla kreski Dona Rosy (mój ulubiony rysownik). Z ogromnym smutkiem dostrzegałem, że uniwersum upadało w starciu z całą masą innych bajek. Bohaterowie Kaczek się chyba przejedli bądź nie byli już tacy „zwariowani” jak inne postaci z tytułów Cartoon Network. Na szczęście ponad rok temu Disney zapowiedział reaktywację marki Duck Tales (Kacze Opowieści). Pojawił się już pilotażowy, podwójny odcinek. Mi się bardzo spodobało! Oto 6 powodów dla których warto wrócić do Kaczek.
1) Kreska jak… drukowana
Różnicę w kresce widzi każdy, nie można jej nie zauważyć. I z tego co do tej pory znalazłem w internecie to albo się tą kreskę lubi albo nienawidzi. Ja należę do tej pierwszej grupy. W ogóle jestem osobą, która nie jest jakoś mocno przywiązana do rzeczy z przeszłości. Tak samo było z rozwojem serii Fallout. Choć jestem ogromnym fanem dwójki, a trójka mi się nie podobała to już czwórkę uznaję za bardzo porządny tytuł.
Tak i tutaj zmiany mi się po prostu podobają. Tła mają bardzo miłą dla oka „papierową” fakturę, a animacje bohaterów są dopracowane. Całość jest lekko trójwymiarowa, ale ujęcia są na tyle ciekawe, że ogląda się to z prawdziwą przyjemnością.
2) Tasia jest fajna
Choć nie przypominam sobie jej z komiksów to w serialu z lat 90-tych była obecna i jest obecna też tutaj. Tasia jednak nie jest już to słodką kaczuszką co wcześniej, którą siostrzeńcy musieli ratować z tarapatów. Tym razem Tasia jest neurotyczną fanką rodu Mckwaczów i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Zaskakuje siostrzeńców swoją aktywnością i odwagą. Czy jest to kolejny disneyowski spektakl by grać bardziej kobietami? Być może, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Tasia uzupełnia siostrzeńców w sposób bardzo zabawny a przede wszystkim zgrabny. Brawo!
3) Pojawia się Kaczor Donald
Donald. Ten urokliwy pechowiec i nerwus w poprzednich przygodach pojawiał się sporadycznie. Choć zgodnie z komiksami bardzo często brał udział w wyprawach Sknerusa. W nowej serii pojawia się zdecydowanie częściej i jest bardzo prawdziwy. Przede wszystkim jest autentyczny. Jest to kaczor zmęczony wychowaniem trójki siostrzeńców i pechowy jak zawsze. Ale również bardzo odważny (widać to doskonale, gdy w drugiej części pierwszego odcinka ratuje z opresji Dyzia) czyli dokładnie taki jak był przedstawiany w komiksach.
To już nie jest tak, że on wpada w tarapaty a ratują go siostrzeńcy z licencją na wszelkie mądrości. Donald jest przedstawicielem młodych, znerwicowanych rodziców. Którym nie zawsze wychodzi. Którym nie zawsze się udaje być takim w oczach swoich dzieci (w tym przypadku siostrzeńców) jakim chcieliby być. Ale zrobi dla nich wszystko i przede wszystkim ich los leży mu na sercu. Bardzo się cieszę z tego, że powrócił i będzie uzupełniał ekipę. No i że robi to w taki sposób!
4) Jest nowocześnie!
Myślę, że wielkim problemem komiksów i serialowych Kaczych Opowieści były niedzisiejsze realia. Dzieciaki oglądające bajki poszukują zaczepienia w rzeczywistości, a tego mogło brakować w poprzedniej serii. Tutaj jest to zręcznie wymieszane. Donald korzysta ze smartphona, siostrzeńcy i Tasia strzelają do siebie z karabinkow typu Nerf itp.. Jest to bliższe młodzieży niż telefon z obracaną tarczą. Ciekawe co wymyśli do tego wszystkiego Diodak?:)
5) Humor i powaga
To chyba najważniejsze. Nowe przygody Kaczek są zwyczajnie zabawne. Cała masa świetnych gagów pada w pierwszym odcinku. Animacje wraz ze świetnym dubbingiem sprawdzają się idealnie oddając emocje jakie drzemią w kaczkach. Ale jest coś jeszcze. Kaczki są poważniejsze. Serio. Od samego początku widać to, że Sknerus nie przepadał za rodziną. Można poczuć konflikt między Mckwaczem i Donaldem. Nie chcę też spojlerować, ale w rodzinie pojawi się jeszcze jeden dylemat. Wszystko to daje to jakąś autentyczność (wiem, że mówię o bajce). Całość sprawdza się bardzo dobrze!
6) Kacze Opowieści i fabuła
Nie ma co gadać. Pierwszy odcinek wycisnął, ile się tylko dało. Zapoczątkował pytania, których odpowiedzi poznamy pewnie pod koniec pierwszej serii (mówię pierwszej bo już teraz zapowiedziano drugi sezon). I co mnie bardzo cieszy, już teraz widać że odcinki będą się łączyć w pełną całość. Co znaczy, że to co się stało w odcinku poprzednim wpływa na wszystko w odcinku następnym. Nie wiem jak nazywa się taki zabieg, ale bardzo go lubię i w nowych Kaczych Opowieściach jest!
2 komentarze
Grzegorz Szczęśniak
Wspomnienie z dzieciństwa ;p Miałem chyba 6 kaczorów gigantów (drukują jeszcze) i czytałem je na przemian. Historie pamiętam do dziś ;p McKwacz najlepszy ;p
archigame
Mckwacz był nie do zdarcia. Ja mam całą masę tych komiksów jeszcze w domu. Czasami je czytam z synkiem. Magia kaczek nadal działa. Ale ta duża seria o Mckwaczu wydana w 2000 roku najbardziej utkwiła mi w pamięci.